Moznaby pomyslec, ze zapomnialam o blogu i juz pajeczynami zarosnie jednak prawda jest taka....Poczekajcie napewno mam jakas wymowke, dajcie mi chwile to cos wymysle. Z wymowkami to jest tak, ze jak sie chce to mozna a jak sie nie chce to sie zawsze znajdzie powod :)
Tak czy inaczej sprobuje nadrobic zaleglosci mamy juz marzec dni beda coraz dluzsze, nareszcie. Znowu zacza sie sezon targow kraftowych w zeszlym roku obiecalam sobie, ze nigdy wiecej a w tym roku znowu mam ochote tam sie wybrac. Pojade tylko na te mniejsze w Mediolanie naladowac tworcze baterie.
Tymczasem zapraszam was na kawalek tiramisù. Wczoraj Camillo w czasie zakupow wypatrzyl savoiardy to ciastka do tego deseru i zapytal "a gdybys tak zrobila tiramisù". No to zrobilam i caly tydzien diety poszedl w diably.
Zeszly tydzien obfitowal w wyprawy zagraniczne mieszkanie przy granicy ma swoje dobre strony :) Bylam az 2 razy w Como. Za pierwszym razem pojechalam do sklepu muzycznego po palki do perkusji dla C.
Wydawaloby sie, ze nie da sie nic schrzanic a mi sie udalo. Po pierwsze zapomialam zabrac kartki z zapisana marka i numerem palek. Ja nawet nie wiedzialam, ze istnieja jakies rozne rozmiary i ze nawet paleczki musza byc dobrej firmy. Zdziwilam sie, bo chcial 2 pary myslalam, ze wystarczy jedna okazalo sie, ze na konertach zuzywa sie nawet kilka lub kilkanascie par, bo po prostu sie lamia.
Sklep znajdowal sie w tej czesci miasta gdzie jeszcze nigdy nie bylam wiec przy okazji odkrylam ze nawe po za scislym centrum sa ciekawe miesca. i zobaczylam Como od tylu :)
Przy okazji poszlam tez do mojej ulubionej pasmanterii gdzie spedzilam pol godziny na wybieraniu guzikow, ktorych jest tam setki. Wybralam sobie tylko 3 rodzaje te duze sa do wiosennego plaszcza.
Z drugiej wyprawy przywiozlam troche gazet robutkowych, ktor postaram sie pokazac w najblizszych dniach.
Tak czy inaczej sprobuje nadrobic zaleglosci mamy juz marzec dni beda coraz dluzsze, nareszcie. Znowu zacza sie sezon targow kraftowych w zeszlym roku obiecalam sobie, ze nigdy wiecej a w tym roku znowu mam ochote tam sie wybrac. Pojade tylko na te mniejsze w Mediolanie naladowac tworcze baterie.
Tymczasem zapraszam was na kawalek tiramisù. Wczoraj Camillo w czasie zakupow wypatrzyl savoiardy to ciastka do tego deseru i zapytal "a gdybys tak zrobila tiramisù". No to zrobilam i caly tydzien diety poszedl w diably.
Zeszly tydzien obfitowal w wyprawy zagraniczne mieszkanie przy granicy ma swoje dobre strony :) Bylam az 2 razy w Como. Za pierwszym razem pojechalam do sklepu muzycznego po palki do perkusji dla C.
Wydawaloby sie, ze nie da sie nic schrzanic a mi sie udalo. Po pierwsze zapomialam zabrac kartki z zapisana marka i numerem palek. Ja nawet nie wiedzialam, ze istnieja jakies rozne rozmiary i ze nawet paleczki musza byc dobrej firmy. Zdziwilam sie, bo chcial 2 pary myslalam, ze wystarczy jedna okazalo sie, ze na konertach zuzywa sie nawet kilka lub kilkanascie par, bo po prostu sie lamia.
Sklep znajdowal sie w tej czesci miasta gdzie jeszcze nigdy nie bylam wiec przy okazji odkrylam ze nawe po za scislym centrum sa ciekawe miesca. i zobaczylam Como od tylu :)
Przy okazji poszlam tez do mojej ulubionej pasmanterii gdzie spedzilam pol godziny na wybieraniu guzikow, ktorych jest tam setki. Wybralam sobie tylko 3 rodzaje te duze sa do wiosennego plaszcza.
Z drugiej wyprawy przywiozlam troche gazet robutkowych, ktor postaram sie pokazac w najblizszych dniach.
Mina wlasnie pierwszy miesiac Popy w mnaszym domu juz dogaduja sie dobrze z Brickiem, wlasciwie to sa nierozlaczni trudno ich spotkac rozdzielonych. Gdzie Brick tam i Popa i odwrotnie, wczoraj przez pomylke zamknelam Pope w ogrodzie, Brik siedzial przy drzwiach i gapil sie na mnie mnie pokazujac mi, ze to czarne co mu sie pod nogami placze jest po drgiej stronie szyby.
Caly czas trwa proces "szkoleniowy" a do tego celu potrzebne sa nam nagrody dla psow. Uzywamy do tego celu mini ciasteczka, ktore znalazalam w nowo odkrytym supermarkecie dla zwierzat tuz kolo mojego domu.
Przy okazji kupilam tez pojemnik na na psie ciastka, ktory bardzo mi sie podoba i nie musze go ukrywac w szafce, bo ladnie wyglada na stole.
Uwielbiam zdjęcia z Twoich wycieczek!
OdpowiedzUsuńI cieszę się bardzo, że Brick z Popą się dogadali. I to aż tak :)))
to nie wybierasz sie do Bergamo? szkoda :-(
OdpowiedzUsuńale apetyczne to tiramisu!! sama z checia bym zjadla :P
OdpowiedzUsuńSuper są te pojemniczki dla pieskowego jedzonka...:) A ciacho... ślinka leci...:)
OdpowiedzUsuń