Niedziela zaczela sie spiewajaco, obudzililam sasiadow muzyka
Pierwsza niedziela, odkad sie wprowadzilismy do nowego domu, ze sloncem zazwyczaj padal deszcz.
Zrobilam bardzo letni obiad na otwarcie sezonu zimych potraw-Pasta fredda czyli salatka z makaronu. Na zdjeciu sa skladniki. Tylko taka mala dygresia, bo przeczytalam na jakims blogu w przepisie bylo zaznaczone ze mozzarella ma byc biala otoz chcialam powiedziec, ze nie ma mozarelli w innych kolorach jesli sie spotkacie inna niz biala to albo to nie jest mozzarella albo jest potraktowana czyms co zmienia jej kolor i takiej lepiej nie jesc.
Oczywiscie kroimy wszystko w kawalki, dodajemy to ugotowanego i ostudzonego makaronu, ja uzylam swiderki ale swietnie sie do tego nadaja kokardki albo muszelki, bo u mnie w domu nie jada sie makaronu w takich formach. na koniec kilka kropel oleju extra vergine z oliwek, szczypta soli i gotowe.
Po takim obiedzie oczami wyobrazni juz sie widzialam na kocyku w cieniu, czytajaca ksiazke. Camillo mial ogladac swoje motory.
Wlasnie sobie przygotowywalam kawe kiedy zawolal mnie z ogrodu, wlasnie wychodzilam na zewnatrz kiedy kran od ogrodowego ujscia wody wystrzelil w powietrze, scena jak w kreskowkach, zaczelo nam zalewac okolice, lalo sie do piwnicy sasiadow a my jak warjaci latalismy po calym budynku w poszukiwaniu glownego zaworu aby odciac doplyw wody. W miedzyczasie zdazylismy zadzwonic do naszego znajomego aby przyjechal z narzedziami akurat mial w domu gosci wiec przyjechali cala banda, potem zadzwonilismy do administratora budynku i dopiero wtedy dowiedzielismy sie, ze glowny zawor jest w pomieszczeniu zamknietym na klucz. Pan przyjechal zakrecil nam ten ogrodowy prysznic, aby nie blokowac dostepu do wody w calym budynku pojechalismy do sklepu z materialam budowlanymi po czesci zamienne. To tak w telegraficznym skrocie, bo w miedzy czasie wydarzylo sie wiecej rzeczy. Niestety cale nasze misternie zaplanowane niedzielne popoludnie poszlo w diably. A mialo byc tak pieknie...jednak lepiej nic nie planowac.
Zrobilam bardzo letni obiad na otwarcie sezonu zimych potraw-Pasta fredda czyli salatka z makaronu. Na zdjeciu sa skladniki. Tylko taka mala dygresia, bo przeczytalam na jakims blogu w przepisie bylo zaznaczone ze mozzarella ma byc biala otoz chcialam powiedziec, ze nie ma mozarelli w innych kolorach jesli sie spotkacie inna niz biala to albo to nie jest mozzarella albo jest potraktowana czyms co zmienia jej kolor i takiej lepiej nie jesc.
Oczywiscie kroimy wszystko w kawalki, dodajemy to ugotowanego i ostudzonego makaronu, ja uzylam swiderki ale swietnie sie do tego nadaja kokardki albo muszelki, bo u mnie w domu nie jada sie makaronu w takich formach. na koniec kilka kropel oleju extra vergine z oliwek, szczypta soli i gotowe.
Po takim obiedzie oczami wyobrazni juz sie widzialam na kocyku w cieniu, czytajaca ksiazke. Camillo mial ogladac swoje motory.
Wlasnie sobie przygotowywalam kawe kiedy zawolal mnie z ogrodu, wlasnie wychodzilam na zewnatrz kiedy kran od ogrodowego ujscia wody wystrzelil w powietrze, scena jak w kreskowkach, zaczelo nam zalewac okolice, lalo sie do piwnicy sasiadow a my jak warjaci latalismy po calym budynku w poszukiwaniu glownego zaworu aby odciac doplyw wody. W miedzyczasie zdazylismy zadzwonic do naszego znajomego aby przyjechal z narzedziami akurat mial w domu gosci wiec przyjechali cala banda, potem zadzwonilismy do administratora budynku i dopiero wtedy dowiedzielismy sie, ze glowny zawor jest w pomieszczeniu zamknietym na klucz. Pan przyjechal zakrecil nam ten ogrodowy prysznic, aby nie blokowac dostepu do wody w calym budynku pojechalismy do sklepu z materialam budowlanymi po czesci zamienne. To tak w telegraficznym skrocie, bo w miedzy czasie wydarzylo sie wiecej rzeczy. Niestety cale nasze misternie zaplanowane niedzielne popoludnie poszlo w diably. A mialo byc tak pieknie...jednak lepiej nic nie planowac.
Az zgłodniałam jak się napatrzyłam na takie danie :)
OdpowiedzUsuń