Rosol nie tylko na niedziele

Czy uzywacie kostek rosolowych? A wiecie, ze zostaly one wymyslone przez szwajcara o nazwisku Maggi. Ja ich prawie wcale nie uzywam wole przygotowywac wszystko w domu wtedy wiem co w takiej kostce jest. A niestety wiem jak produkowane sa te przemyslowe szczegolnie pewnej wloskiej firmy.
Co jakis czas robie rosol bardzo esencjalny i intensywny.  Mocniejszy niz normalny na niedzielny obiad.
Wszystkich skladnikow jest 4 razy wiecej a wody daje tyle co do normalnego rosolu. Zostawiam na wolnym ogniu kilka godzin. Jak sie skonczy gotowac i wystygnie odcedzam wywar i przelewam go do pojemnika na kostki lodowe i mroze. Potem uzywam wedlug potrzeb. Zasady gotowania rosolu sa proste i wazne jest zeby ich przestrzegac.
-mieso wkladamy do zimej wody razem z przyprawami-lisc laurowy, pieprz ziarnisty, ziele angielskie
-nie solimy, soli sie na samym koncu gotowania
-jak sie zagotuje woda z miesem, wywar zaczyna sie pienic powstana tak zawne szumowiny, ktore trzeba zbierac specjalna lyzka
-do oczyszczonego z piany wywaru dodajemy wszystkie warzywa
-cebule trzeba wczesniej opiec aby rosol mial ladny kolor i intesywniejszy smak
Jak widac na zdjeciach ja ulatwiam sobie zycie gotujac to w garnku do gotowania makaronu, na koniec mam mniej problemow z odcedzaniem. Po prostu wyjmuje sitko ze wszystkim i zostaje tylko rosol. Czasami biore czesc warzyw i je miksuje bardzo dokladnie potem dodaje do wywaru wtedy kostki maja jeszcze wiecej smaku. Oczywiscie na koniec nalezy wszystko posolic jeszcze przed wystudzeniem. Soli powinno byc duzo za duzo, bo i tak potem sie kostki rozciencza w innych potrawach. Z taka kostka zrobie np. kazdej zupy potrwa naprawde chwile. Wystarczy sie raz poswiecic a potem mozna karmic rodzine zdrowo i smacznie.
Przy okazji robienia zakupow na ten rosol kupilam duzo za duzo warzyw, ktorych nie wykorzystam szybko. Zeby nadwyzki nie wyladowaly w smietniku za 2 tygodnie, pakuje je prozniowo w malych porcjach.
A do gotowania potrzebny jest fartuszek, ktorego ja prawie nigdy nie uzywam, pewnie ,dlatego ze nie mam odpowiedniego. Dzis w koszu z ostatnimi wyprzedazami wygrzebalam kit do uszycia fartucha kuchennego, nie dosc, ze kosztowa 1/4 poczatkowej ceny to zaplacilam za niego specjalnymi kuponami gotowkowymi, ktore dostaje raz na 2 miesiace.
Do kompletu kupilam  tez 2 opakowania fimo na takich samych zasadach. Takie zakupy to ja lubie :)
Milej niedzieli 

Komentarze

  1. Świetny pomysł, szczególnie, że też nie używam tych sklepowych kostek.

    OdpowiedzUsuń
  2. super pomysl na wlasne kostki rosolowe :) a zakupybardzo udane :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł na kostki i użycie garnka z wkładką do gotowania makaronu. Też mam taki!
    A zakupy bardzo fajne!

    OdpowiedzUsuń
  4. swietny pomysł na kostki rosołowe
    zdrowe i bez konserwantow

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za podrzucenie pomysłu :) A fartuszków ja też jakoś nie używam, nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmm moze I ja sprobuje z tymi domowymi kostkami :) Zakupy takie to tez bym polubila:) Co do pakowania prozniowo to ja z kolei zwolenniczka takiego czegos nie jestem, u mnie np. ogorka nie sposob kupic niezafoliowanego :( dotego takie cuda to moj krolik omija szerokim lukiem chocby to bylo jego ulubione warzywo:/











    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz