Nagly atak lata

Wlasnie sobie siedze i pisze list do swietego Mikolaja, no dobra pisze maila do mojej mamy z lista zyczen. Ma nas odwiedzic w maju i juz od miesiaca mnie meczy o ta liste wiec dzis ja wreszcie napisalam. Najlatwiej jest z Camillo, bo on ma staly zestaw szelki i wafelki Prince Polo i kabanosy. Najlepiej byloby zeby sama cos wymyslila ale ona nie chce wymyslac tylko chce przywiezc to co sie mi przyda.
Ja za to jestem zajeta ustalaniem programu urlopu, bo przeciez trzeba wszystko dobrze zaplanowac coby sie ten tydzien nie zmarnowal.
Najmniej martwi mnie pogoda, bo mam takie przeczucie ze bedzie cieplo. Dzis bylo slonecznie nawet bardzo slonecznie powiedzialabym, ze prawie upalnie. Zrobilam sobie jak co miesiac wycieczke do Como i jak zwykle nie obylo sie bez malych zakupow. Dzis byly to typowe zakupy na smutki.
 Najbardziej ucieszyl mnie lakier do paznokci w kolorze rozowo-fuksjowym marki Essie.
Zupelnie przypadkiem weszlam do takiej malej perfumerii i odkrylam ze bedzie to moj nowy ulubiony sklep z kosmetykami, glownie ze wzgledu na ceny. Ten lakier w kazdym innym sklepie kosztuje ok 15 euro, u mnie na wsi 19,90 frankow a ja zaplacilam 5 euro czyli za cene 1 moglam kupic 3:) Narazie wystarczy jeden do testowania. Zanim jednak znalazlam ten sklep to wstapilam do Kiko i tam wybralam sobie tez jeden lakier nie wiem co ja mam z tymi lakierami to zaczyna byc juz lekka mania, bo mowimy o jakis 60 kolorach no coz sa tacy co kolekcjonuja znaczki ja kolekcjonuje lakiery albo zbyt czesto bywam smutna. Ten z Kiko ma taka piaskowa strukture jak wyschnie to jest lekko chropowaty.
Ten nagly atak lata zmusil mnie do zapoatrzenia sie jak co roku(pierwszy raz w kwietniu) w krem z filtrem do twarzy. Niedawno odkrylam, ze takiego kremu nie mozna stosowac jako baze pod make up, bo traci swoja magiczna moc wiec w tym roku postawilam na krem kolorowy tzn. troche zastepuje podklad. Niestety mam bardzo mocne uczulenie na slonce i nawet na spacer z psem nie moge wysc bez nakremowanej buzi i kazdego kawalka odkryten skory.
Wczoraj wlasnie na spacerze z Brickiem zrobilam zdjecia naszej wsi z nowej perspektywy. Tak wyglada kwiecien na poludniu Szwajcarii albo na polnocy Wloch, bo na zdjeciach widac i jedno i drugie:)

Nasze psy maja dziwny uklad Popa ma swoja poduszke kolo kanapy ale od czasu do czasu pozwala na niej spac Brickowi ale wtedy sama nie ma gdzie sie "walnac" wiec dalam jej koc polarowy. 

A po chwili...Hop, siup zmiana dup..
Dziwne jakies te psy a szczegolnie Brick, bo moze spac spokojnie na kanapie a kradnie miejsce biednej Popie, ktora na kanape nie potrafi sie wdrapac.

Komentarze

  1. Ależ tam u Was pięknie! I już naprawdę prawie lato! ;-)
    Korzystaj! :-)

    A co do lakierów, to nie jesteś sama. I ja uwielbiam! I najchętniej miałabym je we wszystkich, dosłownie wszystkich odcieniach około różowych i około czerwonych. A trochę ich jest! ;-)

    Pozdrawiam cieplutko i ślę uściski!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz