Eco-zakupy

Zimno mi!!! To wszystko przez te moje krakajace sasiadki, bo jak w lutym byla wiosna, bylo cieplo i slonecznie to one krakaly, ze w maju bedzie zimno. No i wykrakaly. Mam nadzieje, ze sa z siebie zadowolone w koncu mialy racje. Psy na znak protestu spia caly dzien, Popa to nawet dzis rano nie podniosla glowy kiedy wstalismy spala i spala. O godzinie 11 musialam ja obudzic, bo nie wiem czy to dobrze jak pies spi ponad 14 godzin bez sikania.
 Juz lepiej zebym nie rozmawiala z sasiadkami o pogodzie, bo znowu cos wykracza. Potrzebna nam tu jest ladna pogoda, bo bedziemy mieli goscia za niewiele ponad tydzien. 
A z sasiadkami bede rozmawiac o warzywniaku, okazalo sie, ze otworzono nam tutaj pod nosem cos w rodzaju sklepu z warzywami i owocami. Wlasciwie to od zawsze byla tam hurtownia ale nie prowadzili sprzedazy detalicznej teraz postanowili otwierac swoj magazyn raz w tygodniu. Moim zdaniem to super pomysl, bo maja zawsze wszystko swieze najlepszej jakosci i ceny bardzo konkurencyjne. Warzywa i owoce glownie pochodza od lokalnych rolnikow no moze poza bananami:) Chociaz sa miejsca w Ticino gdzie bananowce rosna. 
 Bardzo sie ucieszylismy z C. i oczywiscie odrazu zrobilismy tam zakupy. Camillo bardzo chcial pomarancze  chociaz sie juz sezon na nie wlasciwie skonczyl to dostalismy jedna do sprobowania i okazaly sie pyszne. 
Tutaj niestety nie ma malych osiedlowych ryneczkow gdzie mozna by robic codzienne zakupy, nie mamy nawet sklepu blisko zeby wyskoczyc jak zabraknie czegos. Wszystkie sklepy zamknieto w bezdusznych centrach handlowych. Tradycyjne piekarnie mozna policzyc na palcach jednej reki ja wlasciwie znam tylko jedna w okolicy i to na dodatek w miejscowosci obok. Takiego warzywniaka bardzo mi brakowalo gdzie moge kupic ogorki bez glupiej plastykowej foli, gdzie zanim kupie pomarancze sprzedawca da mi jedna na sprobowanie, gdzie wszystko jest takie na jakie wyglada.
W kazdej wiekszej miejscowosci raz w tygodniu odbywaja sie targi zamykany jest jakis plac albo ulica i tam rozkladaja swoje kramy roznego rodzaju handlarze. Jednak nie jest to co znam z Polski albo z Wloch jak na moja gust bardziej to przypomina atrakcje turystyczna niz miejsce gdzie zrobic co tygodniowe zakupy.  

Nie ma wielkiego wyboru a ceny sa ja z ksiezyca. Oczywiscie mozna sie tam wybrac raz na jakis czas kupic cos ciekawego np. jakis lokalny ser, sloik miodu, bukiet kwiatow ale nie da sie tam zopatrzyc lodowki. 
Jedna z moich wczesniej wspomnianych sasiadek ta ktora swojego psa wozi na spacer samochodem 200m od domu, jest strasznie zdziwiona kiedy mnie widzi jak wracam sama z zakupow. Nie moze pojac jak mi sie chce isc piechota 20-25 minut do supermarketu. Zawsze wtedy sie bardzo nademna uzala jak to ja jestem pokrzywdzona i jaka musze byc zmeczona. Kilka razy nawet proponowala, ze mnie zawiezie jak ja poprosze, bo ona sie boi ze od tego chodzenia zachoruje :)  Tlumaczenie, ze ja chodze bo lubie nie pomaga. Rok temu sprowadzila sie druga taka jak ja tez wszedzie na piechote a w oczach naszej maniaczki samochodowej uchodzi chyba za jeszcze wieksza wariatke, bo ja przynajmniej nie mam samochodu a tamta zostawia auto w garazu i wszedzie chodzi na nogach. No jak tak mozna. 
Ostatnio zainwestowalam tylko w pewien gadzet, ktory ulatwia mi przytarganie siaty z zakupami do domu.
Przed zrobieniem zakupow wyglada niewinnie jak torebka. 
A przy sklepowej kasie przeksztalca sie w srodek transportu moich zakupow. To nie pierwsza moja torba tego typu, bo niestety po jakims czasie kolka sie niszcza ale ta zdecydowanie jest najladniejsza ze wszystkich jakie do tej pory mialam.

Komentarze

  1. Torba fenomenalna, wygoda i radość dla kręgosłupa :) Rozumiem Cię, bo ja też uwielbiam chodzić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na dalsze opowieści! A spacerki piesze mi nie straszne, bo gdy pracowałam to musiałam do autobusu chodzić 2.5 km. w jedną stronę .Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz