Zamykam

 Nie jest dobrze. Moglabym po prostu przestac publikowac bez zadnych wyjasnien. Post z niedzieli bylby ostatnim al mysle ze po prawie 3 latach piasania jakies slowa wyjasnienia sie naleza garstce moich czytelnikow.
Mimo moich staran nie moge juz pisac jest wiele powodow ale nigdy o nich nie pisalam i teraz tez nie chce powiem tylko tyle, ze dzis po raz kolejny zycie zagralo mi na nosie.
 Juz mi sie nie chce udawac. Kazdy nowy post to dla mnie wielki wysilek, nie czuje pozytywnych wibracji jak kiedys a bez nich to miejsce nie ma racji bytu. Nie jest to chwilowy kryzys, nie moge pisac, bo nie chce sie tutaj zalic i narzekac . Nie mam ochoty nikogo oszukiwac i robic dobra mine do zlej gry.
Dalszego ciagu bloga nie bedzie narazie to jest ostatni post. Ja bede dalej sledzila losy moich ulubionych blogerow, moze bedzie sie cos dzialo na instagramie jak ktos ma ochote to moze tam czasami zerknac :) Nie znikne calkiem.
 Zdjecie, ktore zrobilam dzis wieczorem doskonale oddaje moj nastroj.

                                            Wszystkim, ktorzy tu zagladali bardzo dziekuje.

Jesli wroce do rownowagi wroce tez tutaj:)

Komentarze

  1. Ojej, zaskoczyłaś mnie...
    Ewa, dziękuję za ten wspólny czas tu na blogu. Za przybliżenie życia we Włoszech, w Szwajcarii, za pokazywanie swoich pasji tak innych od moich więc tym chętniej podglądanych.
    I życzę aby te wibracje jednak wróciły, czy tu, czy na Insta, czy gdziekolwiek indziej. Dobrego życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. jaka szkoda... bardzo lubiłam do Ciebie zaglądać jeszcze w moich "przedblogowych" czasach... życzę Ci odzyskania równowagi i być może kiedyś powrotu do blogosfery...

    OdpowiedzUsuń
  3. BUUUUUUUUUU.
    U mnie też szaro.....
    Mam nadzieję, że wrócisz
    Wszystkiego Najlepszego!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za Twoje posty i wpisy! Życzę Ci mimo wszystko Dobrych Dni i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda... Twojego bloga obserwuję od niedawna, ale każdy post wnosiło trochę... świeżego powietrza :)
    Jednak doskonale rozumiem co czujesz, bo sama mam podobny nastrój i odczucia. Liczę, że jednak wrócisz.
    Powodzenia i... więcej słońca, cokolwiek to znaczy.
    Pozdrawiam,
    Mag

    OdpowiedzUsuń
  6. :((( Nawet nie wiesz jak bardzo zmartwił mnie ten post. To Twój blog miał taki pozytywny wpływ na życie moje. Z ciebie brałam przykład,by nie zamartwiać się drobiazgami. Czasem trzeba ponarzekać- popatrz na mnie ja robię to nieustannie:) Przykro mi ,że w twoim życiu pojawiły się problemy. Mam nadzieję,że to nic poważnego i wkrótce minie a w Twoim życiu znów zrobi się bardzo pozytywnie. Pozdrawiam gorąco.Wiesz ,gdzie mnie szukać:*)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Problemy w moim zyciu zawsze byly ale czasami nastepuje kumulacja i coraz trudniej znajdowac w rados w malych rzeczach ale narazie musze sie zajac moim stanem psychicznym odzyskac rownowage wtedy wroce do pisania.

      Usuń
  7. Czasem trzeba się wyciszyć, przeczekać... jak trzcina na wietrze ugiąć się, by potem znowu dumnie się wyprostować!
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ewo, bardzo lubię do Ciebie wpadać i za pośrednictwem Twoich wycieczek przenosić się do Włoch czy Szwajcarii.
    Będzie mi bardzo brakowało Twoich wpisów. Mam nadzieję, że uda Ci się odzyskać równowagę i wrócisz do pisania.
    Będę czekała! Wszystkiego dobrego!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero teraz nadrabiam zaległości :-(
    Mam nadzieję że wszystko się ułoży i wrócisz do siebie
    Głowa do góry
    Jeszcze nigdy tak nie było żeby jakoś nie było żeby:-*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz