Dumnie sie prostuje

Taki komentarz zostawila moja czytelniczka pod postem o zamknieciu bloga

"Czasem trzeba się wyciszyć, przeczekać... jak trzcina na wietrze ugiąć się, by potem znowu dumnie się wyprostować!"

Moj blog mial zostac zamkniety, tak napisalam miesiac temu, mysle ze dam rade, ze wyprostowalam sie wystarczajaco. Tamten post byl napisany pod wpywem emocji, nie dobrych emocji. Mialam zaczac pisac w nowym miejscu ale otwieranie kolejnego bloga nie mialo wiekszego sensu, zostane tutaj. Okazuje sie, ze ja bez blogowania zyc nie chce, lubie wam tu opowiadac o byleczym i o sprawach waznych.
No, bo komu mam opowiedziec np. o tym co widzialm dzis.
 Na przeciwko mojego domu sa bloki malo interesujace nawet brzytkie ale zadbane. Miedzy nami a nimi jest rzeka i droga a pod samymi blokami jest spory trawnik. Akurat wczoraj wykoszono tam ladnie trawe. Dzis wracam poznym popoludniem do domu a na tym trawniku ustawiono stoly i lawki jak z ogrodka piwnego nad tym do ochrony przed sloncem biale gazebo. Przyjzalam sie im blizej i okazalo sie, ze oni swietuja slub. Nawet ta pare znam z widzenia, bo maja psa a my-ci z psami znamy sie z widzenia wszyscy w okolicy:) Nie zrobilam im zdjec tylko i wylacznie z przyzwoitosci, bo to nie ladnie tak obcych ludzi fotografowac a szkoda, bo pokazalabym wam bardzo chetnie, ze mozna sie pobrac bez wielkich pieniedzy. Wystarczy taki trawnik, 2 stoly najblizsza rodzina i kilku przyjaciol, dla Panny Mlodej taki ladny bialy komplecik w stylu lat 50 do tego toczek na glowie, dla Pana Mlodego koszula i spodnie troche bardziej eleganckie niz te codzienne, na stole cos do jedzenia i cos do picia, kwiaty. Ten swiezo wykoszony trawnik wygladal jak zielony dywan, kilka dziewczyn zdjelo buty, bo obcasy na trawie wiadomo co robia. Do tego zjecia zrobione ajfonem.
Wprawdzie patrzylam na to wszystko z pewnej odleglosci ale jestem pewna, ze na tym stole nie bylo ani jednej butelki wodki!!! Wyobrazacie sobie?? Kiedy sobie przypomne o tych wszystkich znajomych i krewnych, ktorzy oszczedzali na wesele latami albo zadluzali sie na lata w mysl zasady zastaw sie a postaw sie , bo tak wypada, bo co ludzie pomysla, bo tak chce tradycja. A tu mozna inaczej, taniej, tak po prostu i do tego wzbudzajac zachwyt calej okolicy. Mieli wielkie szczescie, dzien byl piekny, sloneczny, bo lato mamy w tym roku kaprysne, zachmurzone, zimne czasami a im dzis jak na zamowinie wyszlo slonce.
 Na takie wesele i ja bym poszla a na wesela chodzic nie lubie.
Dobra ilustracja do takiej opowiesci bedzie piosenka sycylijskiej piosenkarki Carmen Consoli "Fiori d'arancio"czyli kwiaty pomaranczy- tradycyjne wloskie kwiaty na slub.
A blog bede pisac dalej, postaram sie pisac. O moich psach, wycieczkach, o szyciu, bo w koncu kiedys wroce do maszyny, o gotowania, bo kuchnia to zdecydowanie moje najulubiensze miejsce :) o zyciu w Szwajcarii i o pierdolach czyli tak jak zwykle.

Komentarze

  1. Cieszę się Ewuś:)
    Miło się czytało taką historię, ale jestem pewna, że na tym stole było jednak wino:)
    p.s. panna cotta wyszła i została zjedzona ze smakiem:) Będą powtórki. Przepis na torta Pavlovej mam w pogotowiu:) a Tobie jak wyszło?

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Ewa:) Bardzo podoba mi się sposób prowadzenia bloga przez Ciebie, piszesz dużo i ciekawie, pozwolę sobie Cię obserwować, zapraszam do mnie www.mojepasjewjednymmiejscu.blogspot.com. Trzymam kciuki za poprawę nastroju i pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo super,że wracasz bo bardzo lubię czytać "ciebie"

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się że u Ciebie już lepiej
    Matteo dziękuje bardzo za czekoladę a my musimy się spotykać częściej :-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się :)) Opisałaś wspaniały ślub, który pewnie będzie przez wszystkich mile wspominany przez lata. Często skupiamy się na drobiazgach zamiast przeżywać w spokoju to co najważniejsze.
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ewuś a ja nawet nie wiedziałam, że podjęłaś jakąś decyzję o niepisaniu bloga, sama mam ogromne zaległości blogowe. Odkąd zaczęłam pracę na pełen etat, a od września jeszcze chcę dołożyć sobie naukę to nie wiem jak to będzie....Brakuje mi tego wirtualnego świata, brakuje mi bycia na bieżąco w blogowym świecie, brakuje mi deku i innych ręcznych robótek. Doba jest za krótka! W domu wielki bałagan...a ja zamiast ogarniać to siedzę przed kompem :D Dzieci chwilowo u koleżanki, więc mam odrobinę czasu na nadrabianie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie straciłam nadziei, że wrócisz! Czekałam cierpliwie. Bardzo lubię czytać Twoje "pierdoły" :)
    Bardzo się cieszę, że udało Ci się "wyprostować". I tak się trzymaj!!!! Pozdrawiam serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz