Taki, tam spacer z psem

Na jakis czas zaprzestalam moich dlugich spacerow z psem po okolicy ale w zeszlym tygodniu, chyba w czwartek powiedzialam do Bricka zbieraj sie idziemy. Pogoda byla idealna nie za goraco, nie padal deszcz juz od kilku dni wiec w lesie bylo w miare sucho. Chodzilismy prawie 3 godziny. Brick po powrocie wygladal tak:
Nie dal nawet zdjac sobie szelek do konca, przez 2 dni patrzyl sie na mnie z wyrzutem i jeczal przy kazdym wskakiwani i zeskakiwaniu z kanapy.
Ja jak zwykle zabralam ze soba aparat. Na naszej trasie pojawila sie sciezka dydaktyczna przygotowana z mysla o okolicznych szkolach ale co wam szkodzi tez popatrzec. Zaraz jak tylko weszlismy na szlak mialam wrazenie, ze sie cos na nas gapi. Odwracam sie a tam-stado baranow.
Park rozciaga sie na przestraeni kilku kilometrow, zaraz na poczatku zostala wydzielona strefa gliny. Jest tam miejsce zeby sobie jej nabrac i ulepic cos. Potem jest specjalny regal aby swoje dzielo zostawic do wyschniecia. 






Dalej sa gabloty z przykladami tego do czego glina jest uzywana w zyciu codziennym czyli cegly, dachowki itp. do tego tablice informacyjne no i stoly z lawami coby sie mozna bylo posilic i odpoczac po tak wyczerpujacej nauce. 


Cegielnia pokazana na zdjciach istnieje do tej pory i wlasciwie mam ja po sasiedzku. 
Przy calej trasie co jakis czas spotkac mozna tablice informujace o faunie, florze, historii, geologii tego terenu. 


Ruszylismy dalej wzdluz rzeki, trasa mlynow, ktorych w tym parku jest az 3 swoja historia siegaja czasow sredniowiecznych, kiedy to mlynarz byl najbogatszym czlowiekiem we wsi. Teraz w jednym z nich znajduje sie cerum kynologiczne i hodowla psow rasy Border Collie. Tam robilismy z Brickiem obowiazkowy kurs dla psow.
Pod mostem znalazam pozostalosci drugiego mlyna, ktory sie nie zachowal. 
W parku nie tylko mozna sie uczyc ale tez bawic jest kilka takich miejsc. W jednym z nich jest stol do ping-ponga i bolisko do gry w bocce, nie wiem jak sie ta gra nazywa po polsku. Odsylam do wikipedii jakby ktos chcial koniecznie wiedziec o co co chodzi. We Wloszech i tu w Ticino jest to gra emerytow, bo glownie oni w nia graja. 


Dochodzimy do najlepiej zachowanego mlyna, ktory dziala do tej pory mozna zobaczyc w czase specjalnych dni otwartych. Kiedy ja tam bylam muzeum bylo zamkniete, no i pewnie trudno byloby to ogladac z psem. Nie wykluczone, ze kiedys tam wroce:)
Mlyn z drugiej strony. Tutaj mamy znowu kolejne miejsce gdzie mozna urzadzic sobie piknik tym razem pod dachem w pierwszym budynku widocznym na zdjeciu sa stoly i lawy do tego kominek/grill i mozna biesiadowac nawet w deszcz.
Mimo ze bylo jeszcze duzo do ogladania ja z Brickiem ruszylam dalej w strone wodospadu. Gdzie jest kolejna strefa wyznaczona do piknikowania znowu jest grill, stoly nawet z kran z pitna woda. Do tego spokuj, cisza i natura.


Nikogo chyba nie zaskocze jak powiem ze wszystko utrzymane w idealnym porzadku, zadnych walajacych sie smieci. 
Na droge powrotna wybralismy sie przez winnice, w sumie przeszlismy przez 3 wsie wliczajac w to nasza. 

A co bedzie z tych winogron? Jak to co? Wino:) Ta okolica jest bardzo znana ze swoich winnic ale moze opowiem przy innej okazji. 


Komentarze

  1. Rozczuliło mnie to pierwsze zdjęcie :) Biedny się wymęczył :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwny dzisiaj ten blogger. Juz 3 raz ci odpowiadam.
      Chcialam powiedziec ze padl jak maratonczyk po biegu :)

      Usuń
  2. 3 godziny spaceru?
    U nas pogoda nie pozwala jak nie upał to deszcz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyszlismy bardzo wczesnie o 10.30 bylismy juz po wycieczce. Ten park ma taka chcarakterystyke ze latem jest tam 5-6 stopni mniej niz w okolicy za to zima jest tam cieplej.

      Usuń
  3. Piękny park! Z chęcią bym po nim pospacerowała:)
    Zamordowałaś psa !!! :) Na zdjęciu wygląda obłędnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie moze kiedys?:)
      A psa to mi tez bylo szkoda pod koniec ostatnie metry do domu wlekl sie jak slimak, na szczescie co chwile pil wode z rzeki :)

      Usuń

Prześlij komentarz